Colin Firth o swoim podejściu do roli Darcy'ego
Jak zostałeś w to wplątany?
Najpierw dostałem 6 scenariuszy, uważałem wówczas, że czytanie scenariuszy w ogóle jest bardzo trudne. Wszystko wydawało się nie do przeczytania, więc tym bardziej to co miałem właśnie w ręku, czyli sześć odcinków dla BBC kostiumowego dramatu, do którego byłem wręcz uprzedzony. O ile pamiętam byłem obsadzony w czymś takim w 1970 i była to ostatnia rzecz na świecie, jaką oglądałem w telewizji. Pamiętam to jako drętwe aktorstwo, drętwą adaptację.
Czy kiedykolwiek wcześniej czytałeś coś Jane Austen?
Nie, ani strony. Dziewiętnastowieczna literatura nie wydaje mi się zbyt seksowna. Miałem jakieś uprzedzenia, pewnie dlatego, że to takie dla dziewczyn. Zawsze odrzucało mnie od tych męczących angielskich powieści, częściowo była to pewnie reakcja na to, co serwują nam w szkole. Kiedy zaoferowano mi „Dumę i uprzedzenie”, pomyślałem tylko, nawet bez czytania tego, ‘O Jezu, znowu jakaś kobyła', z drżeniem dosłownie rozpakowałem ogromną kopertę. Inną obawą było poświęcenie czemuś takiej ilości czasu; myślę, że wielu aktorów wzdraga się przed tak długim zobowiązaniem. Tak więc było sporo powodów, dla których nie chciałem nawet zerknąć na pierwszą stronę, ale myślę, że gdzieś tak około 5 strony połknąłem haczyk. To było znakomite. Nie mogłem się oderwać zanim nie skończyłem. Nie przypominam sobie, żeby jakikolwiek scenariusz tak mnie rozpalił, a już szczególnie jakaś romantyczna historia. Po prostu musisz czytać, żeby wiedzieć co będzie dalej. Natychmiast zakochujesz się w bohaterach, a Jane Austen jest niesamowitą „kpiarą”; ma zdolność zawodzenia cię w bardzo pozytywny sposób. Przedstawia ci wiele możliwości rozwiązań jakiejś sprawy, po czym zmienia kierunek i rozwiązuje ją w zupełnie inny sposób. Poza tym nie wyobrażałem sobie, że „Duma i uprzedzenie” jest taka śmieszna, mądra i lekka, i jak czytanie jej jest dalekie od takiego czytania „na zadanie domowe”. Kiedy pierwszy raz poszedłem spotkać się z Sue Birtwistle, nie miałem czasu przeczytać końcówki odcinka szóstego. Nie wiedziałem niczego o Jane Austen, więc nie wiedziałem również, że szczęśliwie zakończyła tę historię. Właściwie to Sue zepsuła mi wszystko, bo wymsknęło jej się, że Darcy i Elizabeth się pobierają. Byłem raczej zaskoczony, w ogóle nie znałem powieści i raczej wyobrażałem sobie, że stanie się coś złego. Ciekawa sprawa. Możesz czytać tą książkę 3 albo 4 razy i za każdym razem zastanawiać się czy to się jednak wydarzy.
To dlaczego się wahałeś?
Wiedziałem, że muszę posłuchać wewnętrznego głosu, który mówił mi, „Podoba ci się to, to jedyny scenariusz, który byłeś w stanie czytać przez tak długi czas.” Musiałem podejść do tego poważnie. Ale drugą stroną medalu było to, że czułem, że nie jestem dobry do roli Darcy'ego. Nie czułem, że byłbym zdolny zrobić go takim, jaki on powinien być. Wydaje się być jakoś zbyt wielką „figurą”.
Nie miałem pojęcia, że Darcy jest tak znaną postacią w literaturze. Mam na myśli to, że nie znałem książki i nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek o niej mówił. A wtedy, kiedy o tym wspomniałem, wszyscy opowiadali mi jacy są do niej przywiązani, jak w szkole kochali się w Darcy'm, a mój brat powiedział „Darcy? To nie ten, co to jest rzekomo taki sexy?” Więc kiedy usłyszałem to wszystko, zacząłem myśleć „O Boże, Olivier był fantastyczny i nikt więcej nie może zagrać tej roli.”
Ale zwątpienie miało też inne podłoże. Darcy jest raczej fascynujący - jest okropnie ekscytujący na kartach książki - ale na początku wydawało mi się, że on w ogóle nie jest opisany z wewnętrznej perspektywy. Jane Austen pisała z kobiecego punktu widzenia - w tej książce, z punktu widzenia Elizabeth. Przez większość historii on jest właściwie zagadką, aż do momentu, gdzieś tam bliżej końca gdzie zyskujesz jego perspektywę. Jakoś w ogóle tego nie odczuwałem osobiście. Nie wiedziałem jak to zrobić, żeby uczynić to charakterystycznym dla mnie, jako aktora. Zagranie czegoś tak bardzo „poza” tobą jest niemożliwe. Dlatego zacząłem myśleć, że nic z tego nie wyjdzie; że zawiódłbym każdego, sfrustrował siebie, dlatego, że nie byłbym zdolny wystarczająco zmienić Colina w Darcy'ego.
Dodatkowy paradoks polega na tym, że w tej roli nie można zbyt wiele grać; on w ogóle nigdy za wiele nie robi i to jest właśnie pułapką. Rozumowałem tak: „Żeby zmienić siebie wystarczająco aby zagrać Darcy'ego będę musiał wykonać morderczą pracę. A i tak cokolwiek zrobię, to będzie za mało żeby zagrać Darcy'ego. Jedyne co by tu zadziałało, to gdybym już był Darcy'm.” Spojrzałem w lustro i nie zobaczyłem Darcy'ego. Wiem, że są tacy co są odważni i spróbują się sprężyć, ale są też i tacy, którzy muszą być realistami i wiedzieć do czego się nadają. Nie czułem się do tego zdolny, więc pomyślałem, że najlepszą rzeczą jaką mogę zrobić to powiedzieć „NIE”.
Co spowodowało, że zmieniłeś zdanie?
Przeświadczenie Sue, że się do tego nadaję było tak silne, że po prostu musiałem to rozważyć ponownie. Zacząłem znowu czytać, scenariusz rozpoczął tkać wokół mnie sieć intrygi; zaczął mnie podstępnie wciągać - to takie kuszące i upajające. Nie wyobrażałem sobie, że to się stanie, ale jeśli raz pozwolisz rozwinąć się takiemu zaangażowaniu, to ono zagnieżdża się pod twoją skórą i przestaje być przedmiotem wyboru. Przeżywałem męki i wyobrażałem sobie siebie grającego tą rolę, a wtedy zaraz sprawdzałem siebie co by się działo ze mną gdybym tego nie zagrał. W końcu wyobraziłem sobie, że zaczynam sobie przywłaszczać tę postać i że teraz ona jest już moją własnością. Od tego momentu myśl, że mógłby to robić ktoś zupełnie inny, zaczęła napawać mnie zazdrością.
Jak było w trakcie pierwszej czytanej próby? Crispin Bonham-Carter, pamięta, że był bardzo zdenerwowany wchodząc prosto między dżentelmenów i zobaczył cię tam jęczącego?
Wiedziałem, że ktoś to zauważy! Byłem kompletnie przerażony, miałem stargane nerwy, bo to już nie chodzi o tą przerażająco wielką liczbę ludzi i czytanie z nimi, ale także o tę bardzo wysoko podniesioną poprzeczkę. To ogromny stres. Wszyscy mamy tkwić w tym przez 5 miesięcy i martwisz się, że będziesz wciąż oceniany. Czułem się trochę jak wielki słuchacz wszystkich. Inną rzeczą jakiej dowiedziałem się podczas tych czytanych prób było to, że nie znalazłbym żadnej przyjemności w graniu Darcy'ego w radiu. Fizyczny wymiar tej roli jest absolutnie podstawą. On przede wszystkim jest bardzo małomówną osobą i często to czego nie mówi jest ważniejsze od tego co mógłby powiedzieć. W filmie oczywiście możemy zrobić ujęcie jego twarzy i zobaczyć go, nawet kiedy się nie odzywa. Ale nie możesz tego zrobić w radio czy na czytanej próbie; nie możesz powiedzieć „Hej tam wszyscy, będę teraz to robił, a to coś to - nic.” W dodatku byłem otoczony przez te wszystkie fantastyczne postaci, które wszystkich rozśmieszały, a ja myślałem sobie „No dobra, jestem nudziarz, nieprawdaż?”
Żadna dusza do mnie nie podeszła. Znałem może jedną albo dwie osoby i rozmawiałem z nimi, ale było tam około 50 ludzi i bardzo niewielu wyrażało ochotę porozmawiania ze mną. Myślę, że dlatego, że grałem Darcy'ego musiałem wykonać bardzo ciężką pracę żeby przekonać tych ludzi, że będę przyjazny podczas filmowania.
Andrew Davies mówi, że chciał opowiedzieć o Darcy'm więcej niż na początku myśleliśmy. Jak próbowałeś to przekazać?
Nie możesz tak naprawdę wejść do pokoju i natychmiast zacząć grać, wykonać cały szereg najróżniejszych ambitnych numerów, dlatego, że Darcy by tego nie zrobił. Ale NIE robienie czegokolwiek jest najtrudniejszą rzeczą w aktorstwie. Pamiętam, że jak zaczynałem, to myślałem, że będę musiał zebrać się w sobie na bardzo żywe, dynamiczne i zróżnicowane przedstawienie, a następnie nie zagrać tego wszystkiego. Na przykład w pierwszej balowej scenie, muszę wejść i być urażonym, złym, onieśmielonym, rozbawionym, przerażonym, zatrwożonym i jednocześnie wszystkie te uczucia utrzymać wewnątrz wykorzystując bardzo wąski zakres środków wyrazu, żeby móc pozostać tajemniczym, bo tak naprawdę nikt nie wiedział o czym Darcy myśli. Grałem role daleko bardziej wymagające zaangażowania fizycznego, ale myślę, że po żadnej nie byłem tak fizycznie wyczerpany jak po roli Darcy'ego.
Pamiętam to szczególnie ze sceny, w której prowadzimy z Elizabeth spór w Netherfield: Darcy jest uczuciowy ale nie chce, żeby ona o tym wiedziała, nie cierpi jej ponieważ wzbudziła w nim sympatię, nienawidzi jej ponieważ jest bystrzejsza niż on w tej szczególnej konwersacji, a on za publiczność ma Bingley'ów. Zatem kotłuje się w nim milion uczuć, a do tego wszystkiego musi trzymać się w ryzach i nie pokazać po sobie, że jest w najwyższym stopniu wzburzony; nie wolno mu ujawnić swojego zmieszania. Więc siedzi tam tak spokojnie jak tylko pozwalają mu na to jego emocje. Technicznie, próbujesz zebrać to wszystko razem, ale grać wbrew temu.
Co było najtrudniejszym zadaniem w tym filmie?
Rzeczą której nie lubiłem najbardziej podczas kręcenia filmu był ten nieunikniony fakt, że Darcy jest nieobecny w jego dużej części, dlatego też musiałem mieć spore przerwy, z którymi jakoś musiałem sobie poradzić. W pierwszym miesiącu czułem, że zaczęło się coś wspaniałego, film jak się nam zdawało rozciągał się w nieskończoność, wszystko było możliwe - i nagle byłem wypędzany na 5 tygodni. To było okropne. Miałem jakiś jeden dodatkowy dzień do zrobienia w trakcie takiego okresu, przyjechałem na plan, wszyscy inni ludzie tam już byli, oczywiście nikogo nie znałem, wyglądało na to, że kręcą jakiś zupełnie inny film o rodzinie dziewcząt. Tak naprawdę to czułem się jak jakiś “outsider” - ale oczywiście tak właśnie powinno być z Darcy'm w tej historii. Pamiętam, że powiedziałem “Chcę przyjeżdżać, nawet jeśli akurat nie gram, mogę stać z boku.”
Wtedy kiedy znowu zaczynasz grać obawiasz się, że cokolwiek magicznego ci się przytrafi, już nie będzie miało okazji się powtórzyć. Wszystko jest takie bezkształtne, bezpostaciowe. Wtedy mijają 2 tygodnie i znowu jesteś odsyłany. Myślę, że to mi nieprawdopodobnie przeszkadzało w poczuciu bycia częścią tego filmu. Najgorzej odbierałem to blisko końca. Jest ogromna obsada, najróżniejsi ludzie, z którymi w żaden sposób nie jestem związany tylko dlatego, że nigdy wcześniej z nimi nie pracowałem, a moja postać nie wchodzi w żadne relacje z jakąkolwiek postacią graną przez nich. Ekipa filmowa trzyma cię całkowicie na uboczu.
Czy scenariusz Andrew Davies'a pomógł ci zrozumieć charakter Darcy'ego?
Tak, myślę, że miał doskonały sposób na Jane Austen dlatego, że nie miał tej absurdalnej akademickiej czci jaką ludzie czasem oddają wielkim dziełom literatury. Potraktował to jak obszerną zabawną historię. Gdybym zaczynał od powieści, mógłbym się poplątać. Myślę, że przyziemność Andrew i fakt, że określał niektóre sprawy bardziej niż sama Jane Austen, były bardzo pomocne. Poddawał bardzo mocne sugestie co Darcy myśli kiedy patrzy z pokerową twarzą na tłum ludzi, a to pomogło Darcy'emu bardziej być niż tylko wyglądać.
Co ciekawe, jeśli grasz taką rolę jak ta, musisz znaleźć ciągłość od jednego momentu do drugiego. Jeśli coś w jakikolwiek sposób jest nieprawdziwe, od razu jest zgrzyt, dlatego, że zmuszasz swoją wyobraźnię do wymyślania jakichś usprawiedliwień dlaczego akurat tak postąpiłeś. Nigdy nie musiałem tego robić z Darcy'm - albo bardzo rzadko - i nagle uderzyło mnie, że Jane Austen naprawdę instynktownie uchwyciła wnętrze Darcy'ego, nawet jeśli nie miała w sobie na tyle arogancji, żeby to opisać. Ale opisała zewnętrzny wygląd człowieka tak logicznie, że “gra” jego wnętrze.
Przychodzi ci na myśl jakiś konkretny przykład?
Pamiętam, że myślałem, że to ma sens, że Darcy lekceważy Elizabeth na balu w Meryton. Zgadzam się iść na przyjęcie z moim przyjacielem Bingley'em. On mnie zachęca: “Chodź, będzie świetna zabawa i mnóstwo kobiet.” Przyjeżdżam, jestem okropnie nieśmiały - generalnie zażenowany w sytuacjach towarzyskich. To nie jest miejsce, do którego normalnie bym poszedł, nie wiem jak z takimi ludźmi rozmawiać. Więc chronię siebie pod warstewką snobizmu i odrzucenia. Bingley natychmiast nawiązuje znajomości z większością atrakcyjnych kobiet na sali i to powoduje, że czuję się jeszcze mniej pewnie. Przybiega do mnie w podskokach z wielkim, entuzjastycznym uśmiechem i mówi mi, że powinienem tańczyć. Ja mówię “Ty masz najładniejszą dziewczynę na sali”, on odpowiada “Dobra, nie ma sprawy, a ta mniej atrakcyjna siostra?” i to pogarsza pozycję, w której się sam ustawiłem. Wtedy mówię “Ona jest OK, ale niewystarczająco dobra dla mnie,” ale to co naprawdę mówię to: “Słuchaj, zakładam, że jestem lepszy od ciebie, więc nie podtykaj mi jakiejś gorszej siostry. Nie mam zamiaru jej w ogóle brać pod uwagę.” Poprzez utrzymywanie tego w świadomości podczas kręcenia, okazało się, że scena właściwie sama się zagrała.
Na końcu historii Darcy mówi Lizzy, że właściwie nie wie kiedy się w niej zakochał. Ty musiałeś odbyć tę podróż bardziej świadomie.
Tak, to bardzo interesujące wyłapać te wszystkie elementy, które doprowadziły Darcy'ego do zakochania. Oczywiście, miłość bardzo często zaczyna się od czegoś banalnego co zwraca twoją uwagę. W przypadku Darcy'ego mało co zwracało kiedykolwiek jego uwagę. Myślę, że pierwszym haczykiem był moment kiedy Elizabeth potraktowała go w taki impertynencki sposób - kiedy podsłuchała go mówiącego - “Jest znośna jak mi się wydaje, ale nie wystarczająco ładna żeby MNIE skusić.” Kiedy ona przechodzi obok i rzuca mu zuchwałe spojrzenie, Andrew był bardzo pomocny pisząc w tym miejscu: „Darcy jest przyzwyczajony do patrzenia na ludzi w ten sposób, ale nie jest nawykły do tego aby spoglądano tak na niego.” Więc w tym momencie, jak myślę, zauważył ją z zaciekawieniem, ale i zamętem w głowie; zaczęła go intrygować, pierwszy raz, jak podejrzewam, zaintrygowała go jakakolwiek kobieta, musiał się dowiedzieć o niej trochę więcej. Uderza mnie to, jak możesz się fatalnie zachować w takim momencie jak ten, czy zdajesz sobie z tego sprawę czy nie.
Darcy zaczyna okazywać zainteresowanie Elizabeth w czasie przyjęcia u Lucas'ów, kiedy prosi ją do tańca a ona odmawia. Jak myślisz co się z nim działo w tym momencie?
Myślę, że do tego momentu Darcy tak naprawdę nigdy nie przyglądał się kobietom - mam na myśli, że nie przyglądał się świadomie, z prawdziwym zainteresowaniem - chociaż adorował kobiety w taki okazjonalny sposób. Prawda jest taka, że był mocno znudzony. Był jednym z najbogatszych ludzi w Anglii, i to dotychczas wystarczało, żeby uczynić go atrakcyjnym dla kobiet. Pamiętam jak czytałem bardzo pomocną wskazówkę: “Człowiek, który jest dobrą partią nie ma potrzeby nikogo zabawiać.” Uważam, że to jest wspaniały klucz do zrozumienia Darcy'ego - gdyby do tego wszystkiego był jeszcze uroczy, jego życie byłoby nie do zniesienia. Więc z obydwoma cechami - nieśmiałością i permanentnym brakiem konieczności, pozostał na uboczu.
Wtedy Elizabeth przechodzi obok i właściwie stwarza mu okazję do odezwania się, i jest to prawdopodobnie pierwsza okazja jaka mu się przytrafiła w życiu, że to on jest tym ścigającym a nie ściganym: temu nie można się oprzeć. Wtedy też po raz pierwszy zauważa jej oczy. To co zaczęło być intrygujące stało się dla niego głęboko erotyczne.
I ona w końcu zgadza się zatańczyć z nim na balu w Netherfield….
Tak. Myślę, że ta sekwencja scen kiedy oni tańczą ze sobą dokładnie ilustruje ich wzajemny stosunek. Widzimy szczerość i figlarność Elizabeth, podczas gdy jest coś niesamowicie komicznego w Darcy'm próbującym utrzymać oficjalne maniery do momentu kiedy może zaripostować. Ona mu czymś docina, a on musi wykonać ośmiokrokowe kółeczko zanim będzie mógł jej odpowiedzieć.
Jane Austen oferuje kilka wątków jak Darcy postanawia powstrzymać się i wyleczyć z tego “szaleństwa” w które właśnie wpadł, ale on jest tego nieświadomy zanim nie zrozumie co się właściwie stało. Na początku to było trochę jak sport. A potem nagle poczuł się bezbronny i mocno tym dotknięty. Kilkakrotnie decyduje, że się opamięta, ale w tym czasie jego zachowanie staje się raczej żenujące i paradoksalne - w tym samym czasie naciska na Elizabeth i jednocześnie ją odpycha. Jest pewien, że nie będzie z nią tańczył, po czym po chwili prosi ją do tańca; czeka na nią w miejscach gdzie wie, że ona lubi spacerować, a jak ją spotyka, to nawet się do niej nie odzywa; zjawia się nagle na plebanii Hunsford i zachowuje się jakby to ona go wezwała.
Musiałeś zagrać scenę pierwszych oświadczyn Darcy'ego już w drugim tygodniu zdjęć. Jak to na ciebie wpłynęło?
Na początku wydawało się to katastrofą. Wszyscy wiedzieli jak ważna jest ta scena. Z wielu powodów musieliśmy wiele późniejszych scen z Darcy'm nakręcić na początku - kiedy on ukazuje się jako o wiele przyjemniejsza osoba - a dopiero potem zrobić resztę scen po przerwie. Właśnie dlatego, że to takie niewłaściwe, żeby tą scenę kręcić wcześniej i tak szarpiące nerwy, poświęciliśmy jej szczególną uwagę i pracowaliśmy na takiej adrenalinie, że zyskała coś takiego, czego nie osiągnęlibyśmy nigdy pracując w normalnej kolejności. To był przykład skoku na głęboką wodę, ale Simon Langton cudownie sobie z tym poradził.
Jak podszedłeś do tej sceny?
Zadawałem sobie najbardziej podstawowe pytania, co tak naprawdę chcę w tej scenie uzyskać. Pytałem “Co moja postać próbuje osiągnąć?” i dalej, “Jak on zamierza poradzić sobie z tymi wszystkimi przeszkodami, które stoją mu na drodze?” W tym przypadku głównym pytaniem było: “Jak Elizabeth ma zamiar mi to utrudnić, jak ja zamierzam sobie to utrudnić?” Jeśli uświadomisz sobie takie problemy, znajdujesz rozwiązanie i to pomaga ci podejść do roli.
Czułem na przykład, że kiedy Darcy wchodzi do tego pokoju i mówi te wszystkie szokujące rzeczy - “Stoję wyżej od ciebie, ale czy mimo to wyjdziesz za mnie?” - gdybym grał to tak jakbym wiedział, że będę arogancki i szokujący, nic by mi z tego nie wyszło. Uświadomiłem sobie, że muszę powiedzieć tę najrozsądniejszą w świecie rzecz jaką mam do powiedzenia, ale zastanawiam się “Jak mam to zrobić?” Jak mam zmienić tą niezwykłą przemowę o jej fatalnych stosunkach rodzinnych w coś sensownego? I pomyślałem: “OK, pomyślmy tak jakby to był tamten moment, rok 1813,” z perspektywy Jane Austen cała ta sprawa z niestosownym małżeństwem ma rzeczywiście sens. Przekraczanie barier klasowych mogłoby być prawdziwą klęską; mogłoby sprowadzić najróżniejsze biedy i nieszczęścia, struktura społeczna w tym czasie mogłaby być przez coś takiego zagrożona, ot i wszystko.
Darcy jest także wystarczająco arogancki żeby myśleć, że ofiarowuje jej ogromny prezent. Wszystkie kobiety jakie dotychczas spotkał powiedziałyby “tak” na jego propozycję. Byłoby szalone ze strony Lizzy gdyby powiedziała “nie”, nie dlatego, że przypuszczał, że ona uważa go za atrakcyjnego - nie sądzę żeby to był powód - ale dlatego, że była to na tyle praktyczna propozycja, że nawet ktoś stojący społecznie dużo wyżej niż ona, mógł nie mieć nadziei żeby takową otrzymać. Myślę, że on sądził, jak każdy na jego miejscu, że dla niej mógłby to być koniec historii Kopciuszka.
No i Darcy w końcu przychodzi z tą bardzo nierozważną propozycją, i dostrzega to. Mówi jej “składam ci propozycję, która wydaje mi się nieroztropna, nieodpowiedzialna a nawet możliwe, że przedwczesna, ale nie chcę żebyś myślała, że się z tym wszystkim utożsamiam. Przemyślałem wszystkie szczegóły tej sprawy; wiem, że moja rodzina będzie wściekła, że ludzie nie zaakceptują nas i tych naszych różnic społecznych. Nie myśl, że nie ma to dla mnie żadnego znaczenia - nie wyobrażaj sobie, że jestem jakimś lekkomyślnym sztubakiem. Mimo to, przemyślawszy wszystko, wiem, że moja miłość do ciebie jest tak wszechogarniająca, że wszystkie te obiekcje stają się nieistotne.” I z tego punktu widzenia, te oświadczyny są okropnie romantyczne. Byłem trochę dotknięty kiedy kręciliśmy to, bo wszyscy myśleli, że mam powiedzieć coś strasznego: a ja bardzo głęboko tkwiłem w przekonaniu, że on przychodzi i ma coś naprawdę uroczego do powiedzenia. Oczywiście, kiedy to oglądasz, nie widzisz tego z jego punktu widzenia. Widzisz zarozumiałego faceta wchodzącego i wyrażającego te wszystkie pompatyczne uczucia jakby to było coś najnaturalniejszego w świecie a potem zaznającego goryczy odrzucenia przez Elizabeth - i myślisz, że tak jest dobrze. Ale nie mógłbym zagrać tego zaskoczenia, gdybym nie podchodził do całej sytuacji w sposób jaki wyjaśniłem wcześniej.
Nie widział jej aż do nieoczekiwanego spotkania w Pemberley. Co próbował zrobić w tej sytuacji?
Jane Austen jest raczej oszczędna w opisie Darcy'ego w tym okresie, musiałem sam siebie przetrząsnąć, żeby znaleźć klucz do tego jak on by się przypuszczalnie zachował. To trochę sprzeczne. Ludzie często pytają czy to Darcy zmienił się w trakcie tej historii czy też to my dowiadujemy się jaki on jest naprawdę. Myślę, że prawda leży pośrodku. Jego gospodyni z dużym uczuciem opowiada o nim, ujawnia, że on zawsze opiekował się siostrą, interesował się sprawami swojej służby w bardzo uprzejmy i miły sposób. Przecież nie stał się dobrym człowiekiem nagle; Myślę, że on zawsze był dobrym człowiekiem mimo tego nieprzyjemnego obejścia.
Uświadomiłem sobie, że kiedy Darcy wpadł na Elizabeth w Pemberley musiał jej mnóstwo udowodnić w bardzo krótkim czasie. Musiał pokazać jej niemal w ciągu 3 minut, że jest gotów przeprosić, usprawiedliwić się, że potrafi być czuły, uległy, i że jest w stanie wyrzec się snobizmu. Palnął coś głupiego, ale teraz udowadnia, że próbował zmienić te aspekty swojej natury, które ją zrażały. Chce, żeby go pokochała: ale jak spowodować, żeby ktoś się w tobie zakochał w ciągu kilku minut? Jak to zrobić kiedy przecież wciąż jesteś Darcy'm i masz jego charakter?
Czy zatem to odrzucenie przez Lizzy wywołało prawdziwe zmiany w Darcy'm?
O tak. Nie można myśleć, że Darcy po prostu wróci do dawnych nawyków. Fakt, że pisze do niej list wyjaśniający jego postępowanie i ujawniający bardzo osobiste informacje - co pozornie jest kompletnie niezgodne z jego zasadami - wyraźnie to sugeruje. Myślę, że nieprawdopodobnie cierpiał z powodu jej odmowy, bo po prostu ją kochał. Myślę, że znosił prawdziwe męki kiedy usłyszał jej słowa o swoim charakterze i obyczajach.
Jego prawdziwą zbrodnią, jak myślę, była głupota. Wiem, że to okropnie niegodny sposób patrzenia na niego, ale wierzę, że jego wadą jest głupota, powierzchowność, społeczny snobizm, więc musiał dostać tę gorzką nauczkę. Myślę, że w tym sensie się zmienił. On właściwie sam mówi w książce, że ojciec wpoił mu dobre zasady, ale jednocześnie nauczył go pogardzać światem spoza jego kręgu towarzyskiego. On bardziej obawiał się tego wszystkiego co było na zewnątrz, a jego bezpośrednie doświadczenie przekonało go tylko, że nie znajdzie tam niczego poza barbarzyństwem. Ludzie zazwyczaj z góry sobie zakładają jakie są te inne obszary cywilizacji i to jest dokładnie to co robił Darcy. A to zwykła ignorancja. Dostał nauczkę kiedy zakochał się w jednej z tych “dzikusek” i przekonał się, że jest mu co najmniej równa, o ile nie lepsza pod względem mądrości, sprawności intelektualnej i poczucia własnej godności. Ona jest dla niego wielkim wyzwaniem, więc wszystkie stare uprzedzenia musiały zniknąć. Wciąż jednak myślę, że na zawsze zachował coś z tego dawnego widzenia świata - i do końca razili go śmieszni, nudni ludzie, gadający bez końca. Nie sądzę żeby kiedykolwiek nauczył się uwielbiać panią Bennet albo rozwinął w sobie zachwyt sir Wiliamem Lucas'em.
I oczywiście nigdy tak naprawdę nie nauczył się śmiać sam z siebie. Nauczył się być bardziej krytycznym dla siebie, co prawdopodobnie jest pierwszym krokiem, ale jeszcze nie dowiedział się, jak to jest poznawać swoje śmiesznostki i śmiać się z nich. Jednakże z Lizzy jako partnerką, życie małżeńskie będzie dla niego szkołą przetrwania i absolutnie pewne jest, że jeszcze długo będzie pobierał „takie” lekcje u żony.
Notatka od autora wywiadu:
To już koniec tego rozdziału. Ja mam odpowiedź na pytanie, które Colin postawił w 2 akapicie tej części o spotkaniu Lizzy w Pemberley - A jak TY sprawiłabyś, żeby ktoś zakochał się w Tobie w ciągu kilku minut?
Źródło: „Making ‘Pride and Prejudice,” Sue Birtwistle i Susie Conklin
Rozdział 9, str. 98-105
http://firthessence.net/chapter9.html
Tłumaczenie: Alison
Alison, 2006-03-06 22:37:59
Komentarze:
- Re: Colin Firth o swoim podejściu do roli Darcy'ego (Maria, 2006-09-22 21:19:42)
Colin naprawdę jest interesującym mężczyzną. Szkoda, że rzadko spotyka się takich mężczyzn w naszym codziennym życiu. Z nim nigdy bym się nie nudziła i czułabym, że jestem kobietą.
- Re: Colin Firth o swoim podejściu do roli Darcy'ego (Maria, 2006-09-22 21:23:24)
Colin naprawdę jest interesującym mężczyzną. Szkoda, że rzadko spotyka się takich mężczyzn w naszym codziennym życiu. Z nim nigdy bym się nie nudziła i czułabym, że jestem kobietą. Aktor ten jest bardzo inteligentny a przy tym nie zadziera nosa. Cieszę się, że zagrał Darcy'ego, bo w 100 % nadawał się do tej roli.