Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Według mnie najgorszą obsadą mogły poszczycić się "Perswazje"- większość aktorów była po prostu delikatnie mówiąc, nieatrakcyjna.
O ile lubię Emmę Thomson jako aktorkę to uważam obsadzenie jej w roli Eleonory jako pomyłkę - nawet przy najlepszych chęciach nie mogę dostrzec w niej 19-nastolatki, nie lubię również Hugh Granta jako Edwarda- był zbytnio "hughowaty", przesadzony- Edward nie był aż taką ofiarą i miał nieco pewności siebie.
Za najlepiej dobraną aktorkę (pomijając oczywiście Dumę, gdyż o tym już wszystko zostało powiedziane) uważam Frances O'Connor jako Fanny Price - była ona w 100% zgodna z moimi wyobrażeniami. Mimo, iż nie lubię ani Marianny, ani Kate Winslet uważam obsadzenie jej w tej roli było bardzo dobrą decyzją. Wśród panów za najlepszy wybór uważam obsadzenie Hugh Laurie'a w roli pana Palmera
Offline
Zgadzam się, Emme uwielbiam, ale była stnowczo za stara. Natomiast świetna była Kate Winslet, sprawiła, że poczułam do marianny odrobinę sympatii. Jej bohaterka była chyba troche mniej zapatrzona w siebie niz w książce, w interpretacji Kate Winslet, Marianna po prostu kierowała sie uczuciami, we wszystkim.
Offline
Mnie poczatkowo wkurzały w Kate te loczki. Ale się przyzwyczaiłam
Offline
A dla mnie najgorzej Dobranym aktorem byl Hugh Grant. Dla mnie jest on jak tzw. "ciepłe kluchy" Ja wiem że Edward miał być "mało zdecydowany" ale jak widze Hugh to mnie skręca :-)
Offline
Hmm ja nie lubię Granta, ale lubię postacie które gra. Podejrzewam, że często dlatego, że to właśnie on je gra. Czysty paradoks.
Książkowy Edwart kompletnie mi się nie podobał. Takie ciepłe kluchy i wołek zbożowy w jednym. A fe!
Offline
Ja lubię Hugh Granta. Nie podoba mi się, ale go lubię ;)Może właśnie ze względu na postacie jakie gra: nawet Cleavera nie sposób nie lubić
I jako Edward też mi się podobał, nadał tej postaci rys humorystyczny. Sama nie wiem, czy ten dystans do samego siebie, o którym pisałysmy w innym wątku to zasługa Hugh Granta, czy Jane Austen
Offline
Mnie się ani nie podoba, ani go nie lubię (aktora), ale jak wspominałam lubię WSZYSTKIE postacie, które gra. Do tego stopnia, że w filmie Daniel przypadł mi dużo bardziej do gustu nić Mark. W książce był dupkiem. W filmie czarusiem. A to jednak zasadnicza róznica. No może w drugiej częsci był bardziej zbliżony do wersji książkowej
Co do Edwarda - chyba jedno i drugie. Edward Austen miał ten dystans, ale mimo wszystko pełen jakiegoś elementu pychy i wyniosłości (w końcu nie wierzę, ze wychowanie nie miało na niego żadnego wpływu). A Edward Hugh oprócz tego dystansu miał autoironię. A to już całkowicie zmienia postać rzeczy.
Offline
Muszę znowu przeczytać RiR. Jak tylko skończymy wspólne czytanie DiU.
Offline
No cóż, ja uważam Perswazje za bardzo udany. Bohaterowie są brzydcy nawet ojciec Anny mówi coś na ten temat, by w końcu przyznać, że jego córka trochę wyładniała pytając : jakiego kremu lub toniku używa [a to po prostu miłość].
Mało w tym filmie tak zwanych "scen" a między Anną a
Frederickiem widać "to" napięcie.
I jeszcze jedno - dlatego, że bohaterowie to nie np. Brad Pitt lub Angelina Jolie możemy się z nimi identyfikować.
To tylko moje zdanie, bo bardzo lubię ten film i aktorów: Amandę Root ,
Ciarána Hinds'a, a w roli ojca Anny świetnie obsadzony Corin Redgrave.
Offline
Sęk w tym, że kobiety CHCĄ oglądać atrakcyjną parę. Po co oglądamy filmy o miłości? Po to aby sobie powzdychać, pozazdrościć bohaterkom, wejść na chwilke do świata fikcji, identyfikować się znią. Brak tej atrakcyjności zabiera nam ten element, sprawia że częściowo odpycha nas od filmu. To po pierwsze.
Po drugie Amanda dla mnie wygląda nie tyle nieatrakcyjnie fizycznie, co wewnętrznie. Takie "przepraszam że żyję to się już więcej nie powtórzy"
Po trzecie. |Film nie jest przegadany, co sprawia, że rzeczywiście to napięcie mogłoby być widoczne. Ale ja go nie widziałam. Widziałam spłoszone spojrzenia Anny, zimne Fredericka. Ogólne nudy. Dopiero przy liście nastąpił moment napięcia. I tyle.
Po czwarte Z Hind'sie bardzo podoba mi siÄ™ imiÄ™, ale zdecydowanie nie to jak je
Offline
Według mnie najgorszą obsadą mogły poszczycić się "Perswazje"- większość aktorów była po prostu delikatnie mówiąc, nieatrakcyjna.
Musze wreszcie obejrzeć Perswazje, czy ktoś może mi przegrać?
Za najlepiej dobraną aktorkę (pomijając oczywiście Dumę, gdyż o tym już wszystko zostało powiedziane) uważam Frances O'Connor jako Fanny Price - była ona w 100% zgodna z moimi wyobrażeniami.
Wśród panów za najlepszy wybór uważam obsadzenie Hugh Laurie'a w roli pana Palmera
Bardzo lubię Frances O'Connor, ale jej Fanny była moim zdanie zupełnie inna postacią niż książce. W ksiązce Fanny była taka szarą myszką, pozbawioną pewności siebie, pełna kopmpleksów. Postać, którą stworzyla Frances O'Connor była bardzo symaptyczna i ogólenie fajna, ale niewiele miała wspólnego z perwowzorem. Wałkowałysmy ten temat w innym wątku, muszę tam zajrzeć po więcej argumentów
Hugh Laurie - fantastyczny, uwielbiam pana Palmera w jego wykonaniu!
Offline
Ja ostatnio się zaoptarzyłam dzięki grzeczności ludzi na tym forum
Mogę przekazać dalej
Offline
No ja sie tak właśnie zbieram i zebrać nie mogę
Ale będę się uśmiechać.
NapiszÄ™ na priva
Offline
Bardzo lubię Frances O'Connor, ale jej Fanny była moim zdanie zupełnie inna postacią niż książce. W ksiązce Fanny była taka szarą myszką, pozbawioną pewności siebie, pełna kopmpleksów. Postać, którą stworzyla Frances O'Connor była bardzo symaptyczna i ogólenie fajna, ale niewiele miała wspólnego z perwowzorem. Wałkowałysmy ten temat w innym wątku, muszę tam zajrzeć po więcej argumentów
Właściwe bardziej chodziło mi o wygląd, niż o sposób ukazania postaci. Najpierw obejrzałam film a dopiero jakiś czas później przeczytałam książkę więc nie wiedziałam pod jakim kątem mam patrzeć na Fanny.
Offline
A mnie tam się para z Perswazji podobała. W końcu Anna była STARĄ PANNĄ, szara , niatrakcyjną, takim domowym popychadłem. I aktorka świetnie to oddała.
I w decydującym momencie, kiedy otrzymała drugą szansę na szczęście, umiała się postawić. Jestem już w takim wieku że wiem iż w zyciu tak właśnie jest .
Poza tym ekranizacja nie jest taka "czysta" jak P&P1995 czy S&S.
Nie ma w niej świnek w korytarzu jak w P&P2005, ale nie jest taka gładka jak np. Emma. Zarówno muzyka jak i obraz sprawiają że film wydaje mi się melancholijny.
Kiedy czytałam książkę ( a radzę najpierw czytać a potem oglądać ekranizacje ) miałam bardziej "świetliste" obrazy przed oczami :oops:
Offline
Kochane właśnie odkryłam, ze od kilkunastu miesięcy mam film z Ciaranem. I to w dodatku bardzo dobry film. Wprawdzie nie zmieniam zdania na temat jego roli w Perswazji (nadal mi tam jakoś nie pasuje), ale to jest naprawde dobry aktor
Offline
Nie bardzo wiem, gdzie by to napisać, bo tu same tematy o CF , a ja słówko o Hugh Grancie chciałam rzec. Nie jestem przekonana, czy go dobrano dobrze czy źle, ale za każdym razem, jak pojawiał się na ekranie, śmiać mi się chciało. Zwłaszcza jak "wkaczył się" do salonu podczas bytności panien Dashwood w Londynie. Zero szyi, niepewny chód - taka kaczusia
Ja widzę, że ja mam okropne zaległości w oglądaniu i czytaniu i doprawdy niegodnam się w ogóle wypowiadać. Obiecuję solennie, że jak tylko napiszę w końcu tę pracę magistreską i ją obronię (czyli za pół roku) natychmiast przeczytam wszystko JA, czego nie czytałam i postaram się obejrzeć to, czego nie widziałam (będzie problem, bo nie mam satelity ani kablówki :? ). Możecie mnie przepytać we wrześniu
Offline
Trzymam Cię za słowo, a już się przekonałam, że na tym forum są same ekspertki co do twórczości JA!
Offline
Nie bardzo wiem, gdzie by to napisać, bo tu same tematy o CF
, a ja słówko o Hugh Grancie chciałam rzec. Nie jestem przekonana, czy go dobrano dobrze czy źle, ale za każdym razem, jak pojawiał się na ekranie, śmiać mi się chciało. Zwłaszcza jak "wkaczył się" do salonu podczas bytności panien Dashwood w Londynie. Zero szyi, niepewny chód - taka kaczusia
![]()
eeee no określenie 'kaczusia' jest super;-)
Offline
Trzymam Cię za słowo, a już się przekonałam, że na tym forum są same ekspertki co do twórczości JA!
Ojojoj, to się wkopałam Ale jak mi dacie czas, to dam radę, zwłaszcza, że siostra obiecała mi sześciopak na urodziny
eeee no określenie 'kaczusia' jest super;-)
Ale czyż nie mam racji?
Offline
jasne,że ma!i to takie trafne określenie, dlatego tak mi się spodobało:-)
Offline
Trzymam Cię za słowo, a już się przekonałam, że na tym forum są same ekspertki co do twórczości JA!
Panie nasz i Władco, nie same. Tyle że czasem aż wstyd sie przyznać więc skromnie stoją ze spuszczonymi oczętami :oops: :oops:
Offline
Najlepiej dobranym aktorem był Alan Rickman w roli pułkownika Brandona (RiR),najgorzej Hugh Grant (litości!) jako Edward Ferrars.
Celnie dopasowali aktorów W Mansfield Park.
Offline
Alan - zgadzam siÄ™ ^^
Hugh sprawił, że polubiłam Edwarda, w książce nie znajduję w tej postaci niczego interesującego.
A co do MP - Jonny Lee Miller zaskakująco dobrze oddał Edmunda, którego miałam w głowie. Taki trochę świętoszkowaty, zapatrzony w Mary (z początku )
Offline
Ja rowniez jestem zadowolona z Rickmana jako plk Brandona.
Uwielbiam z kolei obie lady Katarzyny i pana Collinsa...
Brawa dla nich!!! 8) 8) 8)
Offline