Strona poświecona Jane Austen
Nie jesteś zalogowany.
a ja sie przyznam, ?e z mi?? ch?cia czytam te wszystkie wypowiedzi Megg, z ca?? palet? fachowego s?ownictwa. Niech no tylko od razu t?umaczy z polskiego na nasze Aktywne pos?ugiwanie si? j?zykiem wiedzy nie przynosi ujmy, ale aby by? zrozumia?ym, wszyscy musimy umie? ten j?zyk odkodowa?
A ja naprawd? ch?tnie dowiem si? czego? nowego. Lubi? by? w ten sposób zaskakiwana. Parafrazuj?c Gulviv? "Wiem i chc? wiedzie?" [/url]
Offline
Ale tu s? dziewcz?ta ze szko?y podstawowej! Pos?dz? nas (Was) o ukryt? dyskryminacj?
Offline
Ja po prostu si? czasem zapominam, wybaczcie :oops:
Co do innego ?ród?a-je?li chodzi o terminy literackie, to narazie najlepszy jest "S?ownik terminów literackich", ten który wymieni?am wcze?niej, albo "Sztuka argumentacji. S?ownik terminologiczny" nie pami?tam autora, ale na jeden egzamin ten s?ownik obowi?zywa? nas na pami??
W tym pierwszym nie tylko s? terminy dotycz?ce literatury, ale te? innych dyscyplin sztuki.
Co do wyja?nienia, to tak (postaram si? jak najpro?ciej ):
by?y sobie w historii trzy metody badawcze :
I model psychologiczny--dociekanie, co autor mia? na my?li, jaka by?a jego biografia i w tej biografii szukanie odpowiedzi na pytania w teks?ie. Wczuwanie si?, uto?samianie, obcowanie z autorem.
II model historyczny--znaczenie utworu=znaczenie, jakie mia? dla swojego pierwotnego, wspó?czesnego powstaniu utworu, odbiorcy. Trzeba podczas odbioru zrekonstruowa? pierwotn? sytuacj? komunikacyjn?. Czyli:osadzenie utworu w historii. Tekst jako ?ród?o wiedzy o epoce.
III model immanentny--znaczeniowa autonomia tekstu; interpretacja jest rekonstrukcj? znaczenia samego tekstu, nie intencji autora, ani odbioru przez pierwotnego czytelnika. Tekst to struktura znacz?ca; raz napisany, zyje w?asnym ?yciem. Intepretacj? tekstu jest wi?c rekonstrukcja wewn?trznej struktury znaczenia. Znaczeniem tekstu jest ca?o?ciowa struktura wewn?trznych relacji. To jest najtrudniej zrozumie? i najtrudniej wyja?ni?. Mówi?c najpro?ciej--nie badamy niczego poza tekstem. Nie interesuje nas biografia, psychologia, uto?samianie itd, tylko sam tekst. To jest w?a?nie strukturalizm.
Nast?pnie by?o dwóch filozofów, którzy stwierdzili, ?e wszystkie te modele to kicha. Byli to Gadamer i Ricoeur. stwierdzili, ?e pierwszy to kicha, gdy? nie da si? rozpozna? intencji twórcy, a tekst uniezale?nia si? od autora i pierwotnej sytuacji komunikacyjnej. Tekst nie jest ekspresj? ludzkiego ?ycia. Odczytywanie intencji jest bez sensu, bo przes?ania nam mo?liwo?? obcowania z tradycj? kulturow?, uniemo?liwia otwarto?? na tekst, prawdy w nim zawarte, jego walory literacki i funkcjonowanie w?ród innych tekstów kultury. Drugi model to kicha, gdy? historyk przyjmuje postaw? dystansu do tekstu i patrzy przez pryzmat odbiorcy pierwotnego, na to, co mia?o dla niego znaczenie. I ten model wi??e si? bardzo z pierwszym. W ko?cu trzeci model to kicha, gdy? pojmowanie tekstu wewn?trzj?zykowo mo?e by? tylko faza obcowania z tekstem, samym wyja?nieniem tekstu, gdy? nie wykracza poza jego granice, a kontakt z dzie?em to co? wi?cej.
Prze?om poststrukturalistyczny--stwierdzenie, ?e mo?e ten strukturalizm nie do ko?ca jest o.k, cho? na pewno wiele dobrego zrobi?, bo przyczyni? si? do rozwoju nauki o literaturze, wp?yn?? na rozwój terminologii, odar? j? ze s?ownictwa psychologiczego i historycznego, odci?? si? od metod badawczych przynale?nych innym dziedzinom i uczyni? autonomiczn? dziedzin? sztuki i nauki.
Pojawi?a si? te? dekonstrukcja-zwi?zana równie? z filozofem ,Derrid?, która utrzymywa?a, ?e w ogóle nie ma nic poza tekstem. Czyli wszystko jestv tekstem, rzeczywisto?? ma charakter tekstu. Takie przekonanie, w formie wielokrotnie dyskutowanej, przerabianej, parafrazowanej itd. funkcjonuje do dzi?. Zreszt? Derrida ca?kiem nie dawno opu?ci? ziemki przybytek.
No i hermeneutyka, zwi?zana z panami, którzy zakwestionowali te trzy modele badania literatury. Hermeutyka dzieli si? na dwa nurty-pierwsza hermeneutyka g?osi?a potrzeb? redukcji ?wiadomo?ci przed analizowaniem tekstu 8O czyli ?e mamy si? wyzby? swojej wiedzy, ?wiatopogl?du, warto?ci itd i dopiero mo?na intepretowa? utwór. To by?o troch? bez sensu, bo niby jak si? mamy zredukowa???Zatem druga hermeneutyka nie zak?ada podobnych rzeczy, tylko zak?ada, ?e znaczenie tekstu nie jest gotowe, zamnki?te w tek?cie. Wymaga rozpoznania, znaczenie poznaje w toku intepretacji, przez przyswojenie tekstu, odniesienie go do naszej sytuacji egzystencjalnej, pokonanie dystansu do niego. Tekst przemawia do nas osobi?cie i przekazuje pewne prawdy. Trzeba by? otwartym na tekst; nie da si? te? od??czy? interpretacji od intepretatora; on ma zawsze wp?yw na to, co powstaje w toku interpretacji. Bior? w tym udzia? nasze przes?dy, przekonania, uprzedzenia, wiedza wszelaka-o sztuce, literaturze,nauce itd., wiedza o sobie... Nie mo?na tekstu ustawi? naprzeciw siebie, gdy? trzeba znie?? ró?nice mi?dzy podmiotem a przedmiotem poznaj?cym literatur?, bo dla ka?dego przedmiotu poznaj?cego (czyli 'czytacza' ) inaczej wygl?da interpretacja. Dzie?o napisane nie jest ju? w?asno?ci? twórcy, tylko ?yje samodzielnie i jest w?a?no?ci? ka?dego, kto je interpretuje. Przyk?ad-sk?d wiemy, co JA mia?a na my?li pisz?c "P&P"? Nie wiemy tego na pewno! Na przyk?ad moje "P&P" jest zupe?nie inne ni? "P&P" ka?dego z Was
I w ko?cu moja ukochana intertekstualno??--relacje mi?dzy tektstami, nie tylko napisamymi, ale ogólnie--np. mi?dzy literatur? i sztuk? (Marijo, co? dla Ciebie:) ), literatur? i filmem, literatur? i muzyk? itd itp.
To tak w badzo du?ym skrócie i bardzo z pami?ci, bo nie chce mi si? wyci?ga? moich tomiszcz z pó?ek. Nie pisa?abym tego, ale rzeczywi?cie rzuci? terminem, którego nikt nie rozumie, ka?dy mo?e, to nie jest wielka sztuka. Dodam tylko, ?e teraz nie wiadomo w sumie, co zosta?o z tego wszystkiego. Strukturali?ci kwestionuj? hermeneutyk?, hermeneutycy strukturalistów itd. W ka?dym razie raz na zawsze sko?czono z psychologizmem i historyzmem w badaniu literatury, a co potem-nie ma nic pewnego K?óc? si?
Poczekamy, zobaczymy...
Mnie osobi?cie najbardziej kr?ci hermeneutyka i intertekstualno??.
koniec m?drzenia si?, obiecuj?
Offline
Ale tu s? dziewcz?ta ze szko?y podstawowej!
Pos?dz? nas (Was) o ukryt? dyskryminacj?
Marija niech pos?dzaj? nawet o jawn?. Mam to w nosie Jak nie chc? si? niczego dowiedzie? - wystarczy, ?e klikn? taki ma?y symbol "X" w prawym górnym rogu ekranu.
Megg, bardzo ciekawe to co napisa?a?, ale wyja?nij mi jeszcze bli?ej t? intertekstualno??. Czy chodzi o szukanie zale?no?ci, krytyk? jednego przy pomocy drugiego, czy te? jeszcze co? innego?
P.S. Mnie najbli?sza jest jednak interpretacja historyczna. Pewnie dlatego, ?e w mojej pracy badawczej musze si? jedynie na nie oprze?
Offline
PS. Aine, czasem to normalnie si? Ciebie boj?...
![]()
![]()
A dlaczego?
![]()
Bo jeste? tak strasznie m?dra, ?e po ka?dym Twoim po?cie mam ochot? wzi?? ksi??k? i si? czego? douczy? I tak prekonuj?ca, ?e nawet jak mam inne zdanie, to musz? potem trzy dni my?le?, dlaczego ono w?a?ciwie jest inne
Zmusza? mnie do takiego wysi?ku intelektualnego, wirtualnie i w dodatku na wakacjach - kurcz?, ale Ty musisz by? straszn? nauczycielk? :twisted:
Ale szczerze mówi?c, ostatnimi czasy bardziej przera?a mnie megg, kiedy tak ci?gle wspomina te opas?e tomiszcza... Bo ja za nieca?e trzy tygodnie mam si? sta? powa?n? studentk? filologii polskiej i historii, a tymczasem lenistwo wzrasta u mnie w post?pie geometrycznym
Offline
Hmm. Ja tam nie mam o sobie tak dobrego zdania
Jednak?e chyba rozumiem co masz na my?li, bo po ka?dym po?cie Megg musze pó? ogródka przekopa? (ju? mi ziemi brak?o. Ka?dy skrawek przekopany kilkakrotnie ), a i Pak daje mi sporo do my?lenia.
Ale ja tam lubie taki wzmo?ony wysi?ek intelektualny. W krzy?u mnie potem ?upie, mam p?cherze na r?kach, paznokci nie moge doszorowa?, ale czuj? sie jak nawonarodzona
Offline
Bo ja za nieca?e trzy tygodnie mam si? sta? powa?n? studentk? filologii polskiej i historii, a tymczasem lenistwo wzrasta u mnie w post?pie geometrycznym
Elbereth! we Wrocku? Bo je?li tak, to na pewno si? spotkamy na uczelni. Co do tomiszcz-nie bój si?! Pierwszy rok polonistyki jest rze?nicki, to prawda, ale jak ju? nauczysz si? zdawa? egzaminy i przede wszystkim dobrze mówi?, bo egzaminy s? g?ównie ustne, dzi?ki Bogu, to ju? b?dzie, ?e si? tak wyra??, luz
Od drugiego roku te studia by?y ju? dla mnie czyst? przyjemno?ci?, czasem tylko zdarza? si? jaki? niemi?y egzamin, ale to naturalna kolej rzeczy. Te ciekawostki, które napisa?am wy?ej, b?dziesz mia?a na drugim i trzecim roku, troch? na czwartym. Co mog? powiedzie? na pewno , to to, ?e Twoje my?lenie o literaturze wywali si? do góry nogami i najlepiej od razu zapomnie?,czego Ci? nauczono w liceum
Na pocz?tku jest si? troch? w szoku-dowiadujesz si? ciekawych rzeczy, na przyk?ad, ?e w utworze literackim nie ma autora i czytelnika tylko zupe?nie inna sie? relacji mi?dzy ró?nymi 'osobnikami', ?e S?owacki pisz?c "Roz??czenie' równie dobrze móg? my?le? o matce, jak by? po grzybach halucynach i robi? sobie jaja, oraz ?e nie by?o Urszulki. No i je?eli trafisz na ambitnych ?wiczeniowców z historii literatury, to b?d? durnowate kolokwia i podczas czytania lepiej nastawi? si? na zapami?tywanie pierdó? typu wygl?d tarczy Achillesa w "Iliadzie" albo kolor wst??ki bohaterki w takim i takim rozdziale, jakie Abraham mia? ?ony, jakie na?o?nice i z któr? jakie dzieci i takie tam. Warto te? pami?ta? rekwizyty-pier?cienie, fili?anki, no?e itd. Ale jest bardzo mi?o
Ps. Przy??czam si? do zdania na temat m?dro?ci Aine!!
Offline
Ach dziewcz?ta, zak?adamy kó?ko wzajemnej adoracji
Megg, podejrzewam, ?e ka?de studia sa takie. Mnie te? nakazano zapomnie? histori? z liceum i uczenia si? jej na nowo. I to chyba jedynna z najwi?kszych fascynuj?cych rzeczy w tych studiach.
Drug? fascynuj?c? rzecz? jest znalezienie po nich pracy w zawodzie :>
Offline
Niestety nie we Wrocku, a w Toruniu. Jak to si? sta?o, nie pytajcie, czysty przypadek Z egzaminami ustnymi nie powinno by? problemu, w ko?cu maturk? si? zda?o na te 100%
Ale ustny polski to piku? by?
, a obawiam si?, ?e na te kolokwia to jednak co? trzeba b?dzie umie?
Co do my?lenia o literaturze, to mia?am szcz??cie trafi? w liceum na wybitnego polonist?, który mia? niezbyt szablonowe metody nauczania. O Urszuli to ju? s?ysza?am, ?e jej nie by?o; ciekawa dyskusja rozwin??a si? te? na temat domniemanego dziewictwa S?owackiego; a ze szczegó?ów to musieli?my zapami?ta? m.in. jakie kwiaty zbiera?a na ??ce Justyna Orzelska oraz imiona wszystkich powie?ciowych psów
Tylko jedno mnie zastanawia... bo skoro mówicie, ?e trzeba zapomnie? to wszystko co nam mówili w LO, to po jak? chorob? my?my si? tego w ogóle uczyli? :twisted:
PS. He, he, kó?ko wzajemnej adoracji... Podoba mi si? Mo?e jako nowy podtytu? strony? Dopisek ma?ymi literkami pod "Ogród Jana Austen"?
Offline
Wiesz, próbuj?c odpowiedzie? powa?nie na Twoje pytanie, to wydaje mi si?, ?e dla przeci?tnego ekonomisty raczej nie jest wa?ne czy Urszulka by?a, czy nie, czy bitwa pod Psim Polem rozegra?a si? czy nie - itd. Ale dobrze wiedzie?, ?e pewien pan o nazwisku Kochanowski napisa? treny. I kilka innych rzeczy te?.
A co do kolokwiów - u nas tak naprawd? na nie trzeba si? by?o uczy?. Egzaminy, przy nich to bu?ka z mas?em by?a.
P.S. U nas te? pytano rózno?ci. Jakie kwiatki hodowa?a Antygona, w co by?a ubrana Izabela ??cka na kwest?, jaki numer buta nozi?a Jagusia z Ch?opow i z czego by?a zrobiona poduszka matki Stroopa
Offline
Oczywi?cie, podobnie jak to jest z humanistami i ruchem jednostajnie przyspieszonym Chodzi?o mi raczej o to, czemu kolejne etapy nauki nie mog? by? raczej kontynuacj?, ni? negacj? poprzednich? Przyk?adowo (o czym ju? chyba kiedy? by?a mowa): najpierw s?yszymy jaki to Napoleon nie by? wspania?y dla Polaków, a potem si? okazuje, ?e z niego kawa? skurczybyka
Offline
Dowód DLACZEGO 2+2=4, to ja widzia?em b?d?c ju? pe?noletnim obywatelem RP
A dok?adnej odpowiedzi nie znam, mog? jednak wskaza? dwa tropy:
1) 'prawdziwsze' interpretacje, s? cz?sto trudniejsze i wymagaj? odpowiedniego aparatu poj?ciowego (przyk?ad z fizyki -- mój nauczyciel w liceum by? dr pracuj?cym te? na uniwersytecie i w II klasie rzuci? nam na tablic? wzory z ca?kami podwójnymi i ca?k? po powierzchni zamkni?tej -- gdy si? zorientowa?, ?e my nie wiemy co to, stwierdzi?, ?e kiedy? si? zrozumiemy, o co w tym chodzi, a teraz mamy mu zaufa? );
2) nauczyciele przedstawiaj? stan wiedzy z przesz?o?ci -- z czasów gdy si? sami uczyli; podczas gdy w nauce zachodz? ró?ne zmiany, które nie zawsze potrafi? ?ledzi?.
Offline
pak4 napisał:
wzory z ca?kami podwójnymi i ca?k? po powierzchni zamkni?tej --
O jeju, o jeju 8O
Offline
Nasza matematyczka zaskoczy?a nas kiedy? s?owami: "Opowiem wam dowcip... albo nie, bo ?eby go zrozumie?, musieliby?cie zna? ca?ki i ró?niczki..."
Offline
Ró?niczka to jest wyniczek odejmowanka
Vasco widz? humanistco Odejmowa? dzi?ki Bogu potrafi?
Rózniczkowac za to - nijak
Offline
Ró?niczka to jest wyniczek odejmowanka
A? mi si? logika przypomia?a
Nieprawda, ?e P to Q wtedy i tylko wtedy, gdy P i Q nieprawda, ?e Q - tak nam t?umaczy?a psorka prawo zaprzeczenia implikacji
Offline
No có?, z mojego ?ycia szkolnego, przypominaj? mi si? same nieprzystoj?ce nauczycielowi anegdoty
Ale mam inn?, poniek?d szkoln?. Przez wakacje zrobi?am papiery na pilota wycieczek. Intensywny, 2-tygodniowy kurs (tydzien w K-kowie, tydzien w Pieninach). W ramach nauki "jak nale?y organizowac turystom wieczorki" zrobili?my ognisko w zabawami integracyjnymi. Podczas pl?su kolega po?lizgn?? si? i wpad? do ogniska. Wezwane pogotowie opatrzy?o mu rane, zagaduj?c (w celu odwrócenia uwagi): a czy mu sie podoba, a co tutaj robi, a co to za kurs, a jak to sie sta?o ?e si? poparzy?. No i gdy dowiedzieli si?, ?e wpad? do ogniska, pad?o pytanie w jaki sposób. A koledze ju? trybiki chyba zaskoczy?y (poczucie humoru to on mia? ) i wiedz?c ?e nasza zwyczajowy skrót "kurs pilotów" jest co najmniej dwuznaczny powiedzia? "a bo skaka?em ze spadochronem i se nie trafi?em".
Dodam, ze to by?a godzina 23 z minutami
Offline
Ogl?dn??am sobie ostatnio trailer do Afery na zamku Bartenstein.
Niby krzy?acy, ale nie do ko?ca
Uwielbiam takie zabawy histori?
Nie na temat? Pozornie. Wersja 05 te? by?a tak? zabaw?, tyle ?e kiepsk?.
Offline
Intensywny, 2-tygodniowy kurs (tydzien w K-kowie, tydzien w Pieninach).
A pod Trzema Koronami na parkingu nabywa si? ?liwowic?... Mniam mniam, ale ma?y kielonek...
No i nie przed matur? :twisted:
Offline
Je?li mo?na zabra? g?os nt. "Dumy..." z 95 i 05 , to mnie szalenie trudno by?o zaakceptowa? nowa wersj?. By? mo?e dlatego, ?e "P&P"z 95 przerobi?am setki razy, a jeszcze gdy wspomn? wersj? z 80 r (do?? kiepska wg mnie), to nowy obraz jawi mi si? zbyt nowoczesnie pod ka?dym wzgl?dem. By? mo?e wierno?? epokowa i ksi??kowa powoduje, ?e serial jest mi bli?szy. Rozumiem, ?e film to ograniczenie czasowe i trzeba co? wyrzuci?, zmieni?, ale w tym przypadku tych zmian by?o zbyt wiele i by?y po prostu drastyczne. My?l?, ?e jeszcze troch? czasu up?ynie zamim przekonam si? do filmu. Zreszt? my?l?, ?e chodzi tak?e o wierno??, temu co si? kocha (w tym wypadku ksi??ka i serial).
Offline
A pod Trzema Koronami na parkingu nabywa si? ?liwowic?...
![]()
Nie znosze aomatycznych wódek. Jedynie czysta. Bez soku i innych pa?ci.
Offline
Po przeczytaniu ksi??ki, obejrzeniu min serialu 95 i filmu 05 musze stwierdzic co nastepuje:
1. Mini serial odzwierciedla bardzo wiernie ksi??k?, jest niewiele scen i dialogów które odbiegaj? od ksi??ki.
Ta scena z mokr? koszul? mia?a chyba pokazac jego ?ar i mi?o?? do Lizzy. By?y tak wielkie ?e go pali?y, chcia? och?on?? lub nawet zmy? je z siebie. Hm. W ka?dym razie fajna scena, szczególnie, ?e jak idzie taki mokry i "och?odzony" to spotyka Lizzy i wszystko powraca. Hihihhi. Podoba?a mi si?. Gdyby tylko Colin mia? wiecej ?aru w oczach by?oby miodzio. Ale o tym ju? gdzie indziej pisa?am.
2. Film jest przes?czony emocjami, jest to tak zwana gra na emocjach, która teraz tak skrz?tnie jest uprawiana przez media. Te sceny w deszczu, nocy itp. Wszystko to mia?o wywo?a? dreszcze i iskry. Zamierzony cel si? uda?. I je?li takie mia?o by? przes?anie filmu a ja je tak odczytuje, to film jest tez fajnie zagrany i ma swój urok. A oczy Matthew mówia o wszystkim.
(ech strasznie mi si? podobaj? jego oczy).
3. Porównuj?c dwie ekranizacje musze równie? wskaza? na aktorów, a wi?c:
- Pani Bennet w serialu jest rewelacyjna i nikt j? nie przebije.
- Pan Bennet w serialu jest chyba za bardzo weso?y i energiczny, przynajmniej tak mu patrzy z oczu, a w filmie znowu za bardzo udr?czony i leniwy.
- Jane, niestety ale w serialu jest brzydka. Pyta?am o zdanie nawet mojego m??a, chociaz on skwitowa? ?e wszystkie angielki s? raczej brzydkie, wiec czego sie spodziewa?. Lizzy w serialu jest o niebo ?adnijesza od Jane. Jane z filmu bardziej przypad?a mi do gustu, bo jest faktycznie piekna, ale to kwestia gustu. Co do gry, to obie zagra?y fajnie.
- Bingley jest rewelacyjny w serialu. Niestety Simon Woods traci troch?.
- Collins jest w serialu przedstawiony jako bardzo brzydki, wr?cz odra?aj?cy facet. My?l?, ?e a? tak odra?aj?cy nie by?. Aktor, jednak?e, bardzo dobrze zagra? Collinsa, i ten filmowy chyba na?ladowa? go, bo nawet podobnie akcentowa?.
-Wicham - w dwóch wersjach nie s? oni dla mnie przystojni. Orlando Bloom lepiej spisa?by si? w filmie.
- Lady Katarzyna - obie role s? ?wietnie zagrane. I my?l?, ?e nawet w filmie wypad?a lepiej. Jest pokazana jest wielka niedost?pno??.
- Charlotta - w serialu jest pokazany jej bardzo smutny los, szczerze powiem, ?e jak opisywa?a, ?e tylko kilka minut sp?dza z m??em i si? z tego bardzo cieszy to zakr?ci?a mi si? ?za w oku nad jej nieszcze?liwym losem. W filmie by?a bardziej radosna i pokazana, ?e fakt ma beznadziejnego m??a ale potrafi sobie z nim radzi? i w sumie to jest dobrze.
W filmie Longbourn jest przedstawione mniej okazale, ale za to s? pi?kne uj?cia Pemberly, szczególnie ta scena gdy lizzy zwi?dza dom.
Ogólnie powiem, ?e dwie ekranizacje mi si? podobaj?. Ka?da ma swój urok.
Wyciszony i dystyngowany miniserial i nami?tny, pe?en emocji film.
Offline
snowdrop napisał:
Ogólnie powiem, ?e dwie ekranizacje mi si? podobaj?. Ka?da ma swój urok.
Wyciszony i dystyngowany miniserial i nami?tny, pe?en emocji film.
To mo?e jednak sperawdz?, czy w wypo?yczalni maja P&P2005?
Offline
Fanturia, a nie widzialas jeszcze?
Ja chyba tez musze jeszcze raz zobaczyc P&P05, chociaz tak jak Aine (guru!) nie postawi? znaku = pomiedzy ta wersja i serialem. Nowoczesnosc - tak, ale nie w taki sposob. Przeciez nowoczesne byly wersje Bolly i z 2003, a tam sie tego nie czepialam, bo pasowalo to do calej konwencji filmu. A tutaj mamy czasy, gdzie dygano, gdzie byla hierarchia w ustawianiu sie w kolejce do pokoju, gdzie szanowano rodzicow - i zachowania jakby graly ziomale z blokowiska -_-'. Nie, nie i jeszcze raz nie.
Offline