Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Przyznam sie,że po obejrzeniu dwóch wersji DiU 95 i DiU 05. stwiedziłam,że obie są dobre. I może będę za to potępiona, ale napisze: obie mają zalety i wady. Ciekawe czy jest ktoś kto się ze mną zgodzi?
Offline
Ja także! :-) Choć znajduję zdecydowanie więcej zalet niż wad. Obie wersje uwielbiam!
Offline
Ja już też przestałam potępiać tą z 2006. Obie są dobre na swój sposób
Offline
i ja sie zgadzam.... ogladam te filmy caly czas
trzeba pamietac ze wersja z 95 to serial....mamy wieksza mozliwosc "poznac" bohaterow bardziej "szczegolowo" ...przyzwyczaic sie niejako do nich ...
Wersja 05 to film ... uwazam ze i tak rezyserowi udalo sie pokazac z grubsza caly romans i mimo ze mi jakos "malo" scen w ktorych sa glowni bohaterowie ... to i tak mi sie podoba ....
Offline
Szkoda tylko, że w filmie z 2005 nie znalazła się scena podobna do tej na powyższym obrazku. Jak unowocześniamy, to możemy pójść dalej, prawda?
Offline
Taka scena znalazła się w amerykańskim finale Mniej wiecej taka
Co do porównania -- oba filmy mają wady i zalety. Moim zdaniem film z 1995 ma zalet o wiele więcej. Na pewno chętniej do niego wracam. W filmie z roku 2005 w sumie podobają mi się bardziej tylko:
-- Å‚adniejsze aktorki;
-- niektóre role drugoplanowe (np. panna Bingley, Lady Katarzyna);
-- parę scen -- gdzieś tu wymieniona ręka Darcy'ego, po podaniu Lizzy, gdy ta wsiadała do powozu; czy też narastający erotyczny nastrój w scenie zwiedzania Pemberly;
-- zdjęcia.
Offline
Dla mnie pomimo wad i zalet obu wersji niewatpliwie tytuł watku powinien brzmieć 1995>2005.
Offline
Dla mnie pomimo wad i zalet obu wersji niewatpliwie tytuł watku powinien brzmieć 1995>2005.
Popieram, popieram 8)
Offline
czepiacie sie
Offline
Ja po prostu z trudem przyjmuję porównanie filmu kinowego, pełnometrażowego, z serialem telewizyjnym. Przecież to się robi w zupełnie inny sposób, nie wiem, gdzie tu jakaś płaszczyzna porównania-chyba tylko aktorstwo, kostiumy i scenografia, może jeszcze muzyka. Bo scenariusz dla telewizji i scenariusz dla kina to zupełnie inne bajki są, w angielskim nawet mają odrębne określenia. Jeżeli się uprzemy i porównamy formę, to telewizja zawsze przegra, nie z winy własnej, tylko po prostu nie ma tylu możliwości co kino. Dlatego ja kocham serial, kocham film, oglądam jedno i drugie z przyjemnością, a porównywać mogę ewentualnie serial z serialem i film z filmem. Co do aktorstwa--Darcy=Colin forever jak narazie, Lizzy=nie wiem, ale to już pisałam gdzie indziej I tego się będę trzymać i nie puszczę
Offline
wiadomo, ze nie mozna porównywać treści i wierności z książka, ale pomimo ograniczen filmowych mozna porównać pracę reżysera, grę aktorską, scenografię, muzyke, choreografie, styl itd.
I biorÄ…c to pod uwagÄ™
1995>2005
Offline
1995>2005
dokładnie tak
Chociaż nową wersję też bardzo lubię 8)
Offline
wiadomo, ze nie mozna porównywać treści i wierności z książka, ale pomimo ograniczen filmowych mozna porównać pracę reżysera, grę aktorską, scenografię, muzyke, choreografie, styl itd.
I biorÄ…c to pod uwagÄ™
1995>2005
nie wszyscy aktorzy grali super w serialu z 95 i nie wszyscy sa super i w wersji filmowej ... co do scenografi muzyki choreografi .. to dla mnie jest o wiele lepsza w filmie 05...
to jest wszystko zalezne od tego czego sie spodziewamy ......musze powiedziec ze serial niestety jest dla mnie okropnie przeslodzony ...dosc sztywny,jakis malo "ludzki", troche zrobiony na "pokaz"... podczas gdy film jest taki jakis "normalny", tak wybrazam sobie wies za tamtych czasow i zycie ludzi ... muzyka duzo lepsza, przesliczne widoki i scenografia jaksa taka autentyczna zdecydowanie lepsza
przy tym nie mam wcale pojecia o tej tamtej epoce ..wszystkie moje oczekiwania sa na podstawie mojej wyobrazini po przeczytaniu ksiazki....
Wiec film jest ogolnie lepszy ...tyle ze wolalabym go w wersji serialowej troche dluzej troche bardziej detalicznie
wiec ja jestem zdecydowanie na znak =
Offline
ale pomimo ograniczen filmowych mozna porównać pracę reżysera,
Praca reżysera filmowego i serialowego różni się diametralnie! Tak bardzo diametralnie, jak tylko może. Podobieństwo polega jedynie na tym, że jedno i drugie jest kodem wizualnym, a wszystko inne się różni. Dlatego m.in. Joe Wrights jest uważany za debiutanta, choć kręcił już wcześniej filmy dla tv, poza tym nawet on sam w komentarzu reżyserskim do "P&P" wyszczególnił różnice między kręceniem tego filmu, a tym, co robił dla BBC. I sam przyznał, że odczuł ulgę, iż nie musi trzymać sie tak bardzo wydeptanych telewizyjnych ścieżek. A w tv jest cała masa wydeptanych ścieżek i reżyser telewizyjny ma mniejsze pole manewru. Pracuje na zupełnie innym materiale, różni się cały warsztat, plany, zdjęcia, praca z kamerą, montaż. On się w tym wszystkim musi umieć "zmieścić". W kinie można kręcić wedle swojej wizji, w telewizji trzeba umieć umieścić swoją wizję w dostępnym repertuarze środków wyrazu, a ten jest naprawdę niezbyt szeroki. Swoją drogą, chylę czoła przed tymi, którzy umieją uczynić z serialu lub filmu telewizyjnego sztukę, bo naprawdę nie jest łatwe. I wbrew pozorom praca aktora na planie serialu też wygląda zupełnie inaczej niż w kinie,ale nie będę się czepiać, gdyż rzeczywiście aktor wykorzystuje te same umiejętności, ten sam warsztat, choć telewizja zawsze nieco przycina jego wachlarz umiejętności. ale reżyser filmowy pracuje innymi narzędziami niż telewizyjny. Zatem ja dalej się nie puszczam
Offline
Gulliva to wszystko zależy od tego co się oczekuje od filmu. Jeśli chcesz zobaczyć epokę JA - to jedynie '95, jeśli chcesz zobaczyć jedynie wyobrażenie scenarzysty na ten temat - wersja 05. Słowo klucz, to Twoje zdanie: tak wybrazam sobie wies za tamtych czasow i zycie ludzi Niestety. A to jest tak jakby czerpać wiadomości na temat starożytności z Gladiatora.
- scenografia: 95>05 (bigająca świnia jest grzechem niewybaczalnym)
- reżyseria: 95>05 - nie podoba mi sie prowdzenie Lizzy, jest zbyt nowoczesna. No i techamskie odzywki do matki - makabra!! No i Bingley-kretyn. Brrrr!!!
- muzyka: 95<05 chyba nie musze uzasadniać
- zdjęcia 95< 05. bardzo mi się podobały zdjęcia w wersji 05. Piękna zieleń, krajobrazy i Lizzy na skraju skały.
- choreografia: 95>05 ale to akurat nie powinno się tak dokładnie liczyć, bo wynika z ograniczeń filmu - można było przedstawić zaledwie 1 taniec. W serialu było ich kilka.
- gra aktorów 95>05 Mimo, że mam uwagi, Keira jako Lizzy mi sie podobała. Młoda, świeża, wesoła. Natomiast Bingley, czy drewniany Wickham. W wersji 95 nie zdarzył się ani jeden aktor, który gra źle lub tragicznie. W wersji 05 mamy przynajmniej 2 kiepskich i złych technicznie aktorów.
Tak wiec wynik 4:2
Offline
- choreografia: 95>05 ale to akurat nie powinno się tak dokładnie liczyć, bo wynika z ograniczeń filmu - można było przedstawić zaledwie 1 taniec.
Pani choreograf była ta sama w obu wersjach i też twierdzi, że film dał jej większe możliwości.
A jacy aktorzy grają źle technicznie? I co robią konkretnie źle? Bo z tego co wiem, jeśli wszyscy byli prowadzeni metodą Anoine'a/Stanisławskiego, czyli metodą stosowaną przez aktorów filmowych, to szło im nieźle....zwłaszcza młodym, którzy nie mieli aż tyle życia, żeby w pełni zgłębić tajniki tej metody, której wirtuozami są niewątpliwie Brenda Blethyn i Judi Dench (to już widać po tym, jak się choćby obracają w stronę kamery).
Offline
AineNiRigani ja nie wiem czego ty sie spodziewalas..... ja sie spodziewalam romansu i go dostalam
przy tym zgadzam sie z megg ktora to dosc dobrze uzasadnia....czysto technicznie ....
ja uwazam ze twoje uzasadnienie jest troche ..hmmm ..jakby to powiedziec troche z wyzszoscia bo ja znam epoke i to w filmie jest nie prawdziwe..... a ja nie znam tej epoki, niechce mi sie przykladac pracy zeby sie dowiedziec, wcale nie jestem tym zainteresowana, ja oczekiwalam romantycznej rozrywki i ja dostalam ...mnie podoba sie wiejskie gospodarstwo Bennetow i nie rozumiem dlaczego ta swina ma byc nie wybaczalna? ... ten "normalny" dzien w ich domu ... podobaja mi sie rozpuszczone wlosny, nienawidze,nienaturalnych loczkow nad czolem.. uwielbiam"bieganie" po polach i spotykanie tam kandydatow do reki - TO przemawia do mojej wyobrazini , a czy to sie zgadza czy nie, z prawdziwym zyciem danej epoki to mi troche wisi
moze i lizzi jest nowoczesna ...ale mnie sie podoba ...Bingley-,owszem, moze troche za duzo, natomiast siostra jego zdecydowanie lepsza niz siostra z serialu .....
aktorzy nie graja gorzej niz w serialu (zupelnie nie wiem skad to ci sie wzielo ) ..muzyka to tez rzecz samku, ty lubisz to ja tamto ... tance sa weselsze i zabawniejsze w filmie ...
wiesz jak bede chciala zaglabic tajniki epoki z ktorej to opowiesc pochodzi to nie z tego filmu czy serialu ....nawet nie z ksiazek panny Austen.... jest inna literatura do tego....
a smak jest rozny....twoj taki, moj inny.....zaden gorszy czy lepszy
Offline
Megg nie powiesz mi, że w jakikolwiek sposób porównać aktorstwo Ruperta Frienda do Judi Dench 8O
Offline
Czego ja sie spodziewałam? Ekranizacji powieści Jane Austen. Dostałam pastisz. ładny, bo ładny - ale pastisz. Co dla mnie stawia P&P na równi z Bridget Jones. Tam też jest romans, też jest Darcy. Bo przecież, z tego co piszesz, cała reszta jest nieistotna.
A własnie dlatego, że znam epoke ten film przestaje się mieścic w kategoriach ekranizacji. Może się podobać, ale wiesz, jelenie na rykowisku też się podobają...
P.S. ja nie piszę nic na temat Twojego smaku, czy gustu. Argument "bo mi się podoba" jest jakimś argumentem, ale nie mnie to oceniać. Ja oceniam film. I w tym przypadku tenże argument jakoś mnie nie przekonuje do teorii "1995=2005"
Offline