Strona po¶wiecona Jane Austen
Nie jeste¶ zalogowany.
Muszę się podzielić czymś, co mnie strasznie gnębi odnośnie opactwa - ogólnie bardzo mi sie podobało (w kwesti opactwo vs. perswazje u mnie jest remis) i mam tylko jedno ale...chodzi mi o to czy wg was Izabela istotnie - nazwijmy rzecz po imieniu - przespała się z kapitanem przed ślubem?
Ja czytając książkę w ogóle nie pomyślałam o tym, uznałam po prostu, że Izuchna spławiła jednego licząc, że gdy pole będzie wolne, drugi od razu padnie na kolanko i złapie lepszą partię?
Jak myślicie?
Offline
anchema napisa³:
Muszę się podzielić czymś, co mnie strasznie gnębi odnośnie opactwa - ogólnie bardzo mi sie podobało (w kwesti opactwo vs. perswazje u mnie jest remis) i mam tylko jedno ale...chodzi mi o to czy wg was Izabela istotnie - nazwijmy rzecz po imieniu - przespała się z kapitanem przed ślubem?
Ja czytając książkę w ogóle nie pomyślałam o tym, uznałam po prostu, że Izuchna spławiła jednego licząc, że gdy pole będzie wolne, drugi od razu padnie na kolanko i złapie lepszą partię?
Jak myślicie?
w filmie jest dość jasno pokazane, że tak. a w książce...? Nie zauważyłam, ale też dopiero test na jakieś brytyjskiej stronie o JA zwrócił moją uwagę na zdanie o Lydii Bennet, że plotkarki z Meryton i okolic spodziewały się, że skończy na ulicy po/w związku z Wickhamem.
Ostatnio edytowany przez ptasia (2008-05-06 11:17:03)
Offline
W książce raczej nie , miała wprawdzie ogromną swobodę , ale mimo wszystko byłby to chyba krok zbyt ryzykowny , jeżeli miało się w planach małżeństwo , a raczej Izabela brała je pod uwagę jako cel życiowy , oczywiście na odpowiednim poziomie .
Offline
koleżanka, która oglądała ze mną Opactwo, zwróciła uwagę, że JA była bardzo młoda gdy to pisała, więc tym bardziej wydaje mi się to trochę niestosowne
jeśli chodzi o Lydię i jej marny los, to chyba kwestia blędu w tłumaczeniu p. Trzeciakowskiej - to zdanie kończy się bodajże "...i przejdzie na utrzymanie parafii", może dlatego nie zwróciłaś uwagi, zresztą wątek o tłumaczach chyba już jest:)
Ostatnio edytowany przez anchema (2008-05-06 18:51:37)
Offline
Na utrzymaniu parafii były kobiety upadłe , nie posiadające innych środków do życia oprócz własnych wdzięków . Oczywiście oprócz innych biednych .
Offline
przypuszczam, ze tak. Niezaleznie od wszystkiego, seks nie jest wymyslem XX-wiecznym, w XVIII w. dzieci nie przynosil bocian, a kobiety nie byly wiatropylne. izabela byla zbyt pewna siebie, a przy ty, glupiutka i naiwna. Taki wyjadacz salonowy jak brat Henrysia mogl ja uwiesc bez problemu. W dodatku wszyscy wiedzieli, ze nie ma kto ja obronic, nie ma nikogo wplywowego.
Offline
anchema napisa³:
jeśli chodzi o Lydię i jej marny los, to chyba kwestia blędu w tłumaczeniu p. Trzeciakowskiej - to zdanie kończy się bodajże "...i przejdzie na utrzymanie parafii", może dlatego nie zwróciłaś uwagi, zresztą wątek o tłumaczach chyba już jest:)
Raczej nie to, nie czytałam nigdy w tłumaczeniu - ale za to przynajmniej 1szy raz czytałam bardzo szybko, bo z musu, dopiero 2gi uważniej. Parę tygodni temu sobie odświeżałam po raz 3ci i zauważyłam znacznie więcej rzeczy... Nie tylko tekst o Lydii
Offline
Ja scenę łóżkową odebrałam jako kolejny wytwór wybujałej wyobraźni Catherine i wobec tego mnie nie razi .
Offline
Naprawdę prostytutki były na utrzymaniu parafii?
Offline
Nie tyle praktykujące prostytutki , ile kobiety uwiedzione i porzucone , zhańbione głośnym romansem lub nieślubnym dzieckiem no i oczywiście nieposiadające środków do życia - bogate a zhańbione kończyły jak Maria Bertram - w ustronnym domu gdzieś daleko lub za granica na odludziu , pod opieka kogoś zaufanego .
Offline
tak też myślałam, dlatego dalej upieram się, że to błąd w tłumaczeniu i miejscowym plotkarom chodziło o to, że Lydia zostanie prostytutką a nie państwową utrzymanką
Offline
Ja myślę ,że raczej szło im o to ,że będzie tak skompromitowana , że nikt nie będzie chciał mieć z nią do czynienia , o poślubieniu już nawet nie wspominając i będzie to kara boska za jej flirciarstwo i nieoględne zachowanie , przekraczające dopuszczalne normy społeczne . I dlatego nie mając nikogo ,kto by się nią zajął , przejdzie na utrzymanie litościwych parafian , okazujących chrześcijańskie miłosierdzie istocie upadłej .
Offline
Myślę, że chodziło o coś więcej. Tu jest ten quiz (ang.) który dał mi do myślenia:
http://www.janeausten.co.uk/quiz/index2.ihtml
pytanie o LydiÄ™ idzie tak:
"True or false: When the Meryton gossips thought Lydia might 'come upon the town' after she 'eloped' with Wickham, they meant she would become a prostitute.
True
False
Who wrote this question?"
Na pemberley.com to potwierdzajÄ…: http://www.pemberley.com/janeinfo/pptopics.html
And when the inhabitants of Meryton resign themselves to the fact that Lydia will not "come upon the town; or... be secluded from the world in some distant farm house", the phrase "come upon the town" can mean that they expected her to end up as a London prostitute (not altogether an unrealistic fate if her family had "thrown her off" -- as Mr. Collins advised -- and Wickham had abandoned her).
A więc to wyrażenie "come upon the town" może oznaczać: "Pójdzie w miasto" = "skończy na ulicy".
Offline
Czytam sobie w tej chwili pewien esej:
http://www.jasna.org/essaycontest/2008/graduate.html
będący w zasadzie analizą filmu i trochę się zszokowałam, jak autorka zinterpretowała scenę, gdy Catherine leżąc już w łóżku czyta "Mnicha". Autorka pisze, że widać tylko jedną rękę, zaś druga jest schowana, co sugeruje masturbację . Czy komukolwiek z Was przyszło coś takiego do głowy?
Tak poza tym artykuł jest bardzo ciekawy, ale im dalej czytałam, tym bardziej odczuwałam swoją ignorancję, że ja na Opactwo 2007 patrzyłam jak na całkiem zgrabną, choć nie do końca wierną ekranizację z świetnym doborem aktorów .
Offline
O rany , no czegoś takiego bym się nie spodziewała...
Ostatnio edytowany przez Tamara (2008-09-12 16:49:24)
Offline
Opactwo Northanger to zarówno moja ulubiona ekranizacja jak i powieść Jane Austen. Ale (może to tylko mi się tak wydaję) ale film wyszedł im straszniejszy niż książka. To pewnie sprawa muzyki (nieźle dobrali moim zdaniem, szczególnie w tej scenie jak wchodzi do pokoju pani Tilney ) ale i tak byłam nieźle zdziwiona gdy obejrzałam film
Nie mówię jednak żeby była to wady. Nie, co to to nie- po prostu drobna obserwacja
Nie żeby ON było aż tak strasznie ale były takie momenty...
Offline
Wczoraj obejrzałam film i bardzo mi się podobał. Wyjątkowo do gustu przypadł mi Henry, który był taki uroczy, przesympatyczny i zabawny Wcześniej obejrzałam Perswazje 2007 i w porównaniu z tym ich smutnym klimatem Opactwo bardzo mi się podobało. Podobał mi się też głos narratora ponieważ zdania, które czytał były zabawne i takie w stylu Jane Austen i zachęciły mnie do tego by ponownie zajrzeć do książki i je sobie przypomnieć. "...pozostawiam czytelnikom rozstrzygnięcie, czy książka ta pochwala ojcowską tyranię czy raczej synowskie nieposłuszeństwo" Świetne
Offline